Podkręcanie kaloryfera podczas choroby to powszechna praktyka. Zwłaszcza rodzicom wydaje się, że przeziębione dziecko musi mieć ciepło, a nawet gorąco. Lekarze rodzinni jednak przestrzegają, że to błąd. Taki pogląd może doprowadzić do przegrzania, a to nie sprzyja powrotowi do zdrowia.
– Jest nawet wręcz przeciwnie – tłumaczy lekarka Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego. – Ok. 23 st. C. w pomieszczeniu to optymalna temperatura, zarówno dla zdrowych, jak i dla chorych. Gdy jest zbyt gorąco, spada odporność, organizm trudniej sobie radzi z termoregulacją, co przy podwyższonej temperaturze ciała ma ogromne znaczenie. Przegrzany pokój to na ogół także suche powietrze, które fatalnie wpływa na błony śluzowe, m.in. nosa i gardła, doprowadzając do ich przesuszenia.
Lekarze podkreślają, że w sezonie grzewczym (czyli każdej zimy) trafia do nich wielu pacjentów z objawami potocznie nazywanej choroby kaloryferowej – czyli z męczącym kaszlem, który jest efektem właśnie przesuszenia błon śluzowych. Żeby tego uniknąć, należy nie tylko obniżać temperaturę w mieszkaniu, często je wietrzyć, ale także stosować nawilżacze powietrza.